Hol wejściowy

a ona posłała owym gryfonkom spojrzenie z serii "i tak będzie mój", bo nawet jeśli nie będzie, to ona i tak była wredną suką ;/ - i tak wygrasz - powiedziała. - na pewno. obiecuję, że przyjdę i będę ci kibicować - uśmiechnęła się pociesznie i odruchowo złapała go za rękę.

zdziwił się ale nie wyrwał się z uścisku-Dzięki.Ale to będzie cięzki mecz.Wiesz jaką kapitan mają Krukoni.Grają do ostatniej kropli krwi.Będzie ciężko.ALe i tak jestesmy na pierwszym miejscu w tabeli więc nawet jak przegramy będziemy nadal pierwsi.

- wiem - skrzywiła się, bo ślizgoni raz przegrali z krukonami. - ale nie możesz się denerwować, bo to ci nie wyjdzie na dobre. albo załatw sobie ten eliksir, felix felicis, czy jakoś tak. zapewni ci szczęście przez dwadzieścia cztery godziny, wystarczy jedna kropla i spełni się wszystko, czego pragniesz... - powiedziała ciszej.

//zw, będę za 15 min:*

hahaha szarlotka pewnie juz go stosuje co??-nie wolę grac fair-zmarszczył brwi i spojrzał na nią.cy ona wszystko załatwia czarami??rozczarowała go on chciał żyć normalnie jak człowiek a nie jak czarodziej.

no nie, jakoś nie widzę, żeby coś jej się udawało:(
- ale to będzie fair. po prostu będziesz miał większe szczęście, niż na co dzień - wzruszyła ramionami. - ale szkoda. to mogłoby wiele w twoim życiu zmienić...

może coś pomyliła w przepisie???
-nie narzekam na brak szczęscia.rozmawiasz że mną i nie zabijasz wzrokiem więc juz czuje się jak szczęściasz-zaśmiał się uroczo

pewnie tak ;p
- ale to chyba nie był twój życiowy cel, co? no, żebyśmy rozmawiali i żebym cię nie zabijała wzrokiem - uśmiechnęła się całkiem uroczo. - ale jak chcesz. to twój wybór.

pokiwał głową-racja mam inne cele w życiu,bardziej poważne.Ale to dopiero za parę lat jak skończe Hogwart i wyjadę do Bułgaroi polować na smoki-ojej wyjawił jej swoje plany życiowe a nigdy jeszcze o nich nie mówił

- no co ty? - uniosła lekko brwi. - chcesz wyjechać do bułgarii? przecież to daleko - skrzywiła się i wcale jej ten pomysł nie odpowiadał, bo ona nie chciała mieszkać w bułgarii, a to oznaczało, że będą się rzadko/wcale widywać.

ahahahha ale ona juz im robi plany na przyszłość xo-Jak uda mi się dobrze zdać egzaminy.Mam OWTM w tym roku i od nich wszystko zależy.A jak się nie uda pewnie trafie do Ministerstwa albo zostanę lekarzem w szpitalu-uśmiechnął się.Był bardzo ambitny.

no ona ma tylko nadzieję, że w przyszłości też się będą przyjaźnić
pokiwała ze zrozumieniem głową. wolałaby, żeby się nie udało, ale z drugiej strony chciała, żeby był szczęśliwy, ach. - rozumiem - powiedziała. jej było głupio mówić o swoich planach, bo pewnie chciała dołączyć do czarnego pana. - moja matka chce, żebym była aurorem - skrzywiła się lekko.

jak będzie dobra bo on będzie walczył przeciwko Czarnemu Panu xp
-Aurorem??To też ciekawe-Ja chce pomagać ludziom-smutno mu si zrobiło bo on nie miał rodziny.był sierotą.-Więc powodzenia-klepnął ją w ramie

- no co ty. nie chcę być aurorem. to nudne - wzruszyła ramionami i oparła głowę na jego ramieniu, pewnie pod pretekstem, że była zmęczona, chociaż tak naprawdę po prostu było jej tak miło i przyjemnie ;p

i on ładnie pachniał hugo bossem. uśmiechnął się i objął ją nawet ramieniem.troche dziwnie mu było bo siedzieli na widoku.a tu prosze gryfek ze ślizgonką.-ale pozyteczne-zapewnił ją

ale przecież to pewnie było tylko przyjacielskie ;p chociaż dla niego szarlotka by pewnie nawet wyrzekła się czarnego pana i została aurorem ;/ - tak... podobno - wzruszyła ramionami. - mam jeszcze trochę czasu i muszę to przemyśleć. idziesz na ten trening?

-no wiesz-spojrzał na nią z szerokim uśmiechem-jak chce Cię pocałowac to Ty wysyłasz mnie na trening.-zdjął ręke z jej ramienia i wstał ociągając się-No dobra jak tak chcesz to sobie idę-wziął nawet miotłę aby było dramatyczniej

uniosła brwi, bo ją to zdziwiło, a nawet przez chwilę wściekła się na siebie, a potem się zarumieniła, co było do niej zupełnie niepodobne. też wstała. - skąd miałam wiedzieć, że chcesz mnie pocałować? - rzuciła. - nie chciałam, żebyś spóźnił się przeze mnie na trening - wzruszyła ramionami. - chociaż pewnie i tak już jesteś spóźniony.

pokręcił głową i mocniej zacisnął ręke na miotle-nie mam dziś oficjalnego treningu.sam ćwiczę dla siebie-wyjaśnił jej ale nie patrzył już na nią tylko gdzieś w bok.

- aha - powiedziała i zauważyła, że unikał jej wzroku. podeszła do niego bliżej i złapała go za policzek, odwracając jego twarz ku sobie i zaraz cofnęła rękę. - chyba się na mnie nie obraziłeś, co?

zabrał jej ręke bo się speszył xp-nie za co niby???nic mi nie zrobiłaś-odwrócił znowu wzrok,zaczął się bać teraz jej gniewu hahaha

ale ona się nie gniewała, tylko było jej przykro, że się obraził
- nie wiem, ale tak się zachowujesz - wzruszyła ramionami i odsunęła się o krok, nadal mnąc w rękach swoją szatę z ładnymi, zielonymi akcentami, bo to ślizgonka.

-no jak się zachowuje-zniecierpliwił się bo chyba normalnie zachowuje jak wiktor na co dzień??no sory ale po raz pierwszy spodobała mu sie dziewczyna z innego domu.więc bał się tego.

westchnęła. - okej, niech ci będzie - mruknęła, w sumie trochę rozczarowana tym wszystkim i zniechęcona też. - miłego treningu - powiedziała cicho i zaczęła się wczłapywać na górę po schodach.

-już nie będzie miły-mruknął pod nosem i niech to szlag nie poszedł na trening tylko do swojego dormitorium.stracił cały zapał ;/

Siedział na środku holu i grał w ... czarodziejskie... SZACHY! ;o