Hol wejściowy

szarlotka siedziała na wielkich schodach, przed ogromnymi drzwiami prowadzącymi na błonia. próbowała zmusić jakiegoś gargulca, żeby spłonął, ale to zaklęcie jeszcze nie wychodziło jej zbyt dobrze i w najlepszym wypadku gargulec wydobywał z siebie kilka iskierek, co kwitowała jakimś przekleństwem pod nosem.

A Wiktorek wracał z wcześnej uczty i szedł jak zwykle trenować.Wziął miotłe ze schowka i ruszył do drzwi.Usłyszał huk i rozesmiał się widząc "walczącą" Szarlotke-cześc-rzucił z boskim uśmiechem

skrępował ją lekko jego widok, bo nadal czuła się dziwnie po tym, co zrobiła wczorajszego wieczora. - ee, cześć - powiedziała i machnęła jeszcze raz różdżką, ale gargulec znowu nie zareagował, więc wsunęła różdżkę do tylnej kieszeni spodni. - wybierasz się dzisiaj na imprezę ślizgonów? - zapytała nagle.

przeczesał włosy i oparł miotłę o ścianę-ślizgoni robią imprezę??-popatrzył na nią uważnie.spadła z księżyca czy co?oni nie zapraszają od tak obcych na impreze-nie pewnie nie.nawet nie wiedziałem że jakaś jest.

- aha - powiedziała, nawet nie starając się zbytnio ukryć swojego rozczarowania. - szkoda - skwitowała tylko i poprawiła się na schodach, bo były twarde i średnio wygodne. - idziesz na trening? - zapytała, bo nie chciała go zatrzymywać, potem będzie miał do niej pretensje, jak przegra ;p

zapatrzył się na błonie-Mam zamiar ale jeszcze Krukoni trenują-usiadł koło niej-A co znowu chcesz mi pokibicować??-spojrzał na nią kątem oka ale tak szybko żeby nie zauważyła

- nie wiem - powiedziała. - właściwie to niedługo zaczyna się impreza, ale jakoś nie mam ochoty na nią iść - wzruszyła ramionami, bo ochota minęła jej, kiedy wiktor powiedział, że raczej nie przyjdzie. - więc mogę ci pokibicować - przytaknęła.

//sorry jakbym zamuliła na chwilę, ale tata mi tu coś kombinuje co chwila przy kompie, jakby nie miał swojego -.-

//spoko ja musiałam przez ostatnią godzine swojemu wgrywac mp3 do kompa bo niby ja mam lepsze kawałki xp
bo nikt go nie zaprosił bo był gryfonem ;/ -nie powinnas się narazać innym ślizgoną i nie iść na waszą impreze-uśmiechnął się pocieszająco-a kibicowac możesz mi jutro na meczu.

- nie sądzę, żeby ktokolwiek tam zauważył moją nieobecność - uśmiechnęła się. - i naprawdę nie mam ochoty tam iść i patrzeć na kółko wzajemnej adoracji - przewróciła wymownie oczami. - ale jeśli nie chcesz, żebym z tobą poszła, to po prostu powiedz.

//haha, nie no, ja z moim nawet podobnej muzyki słucham, ale teraz mi zabrał bez pytania laptopa i nawet nie zdążyłam gg wyłączyć itp, nie lubię tak -.-

popatrzył na nią bez słowa.bo co miał powiedzieć??nie był jeszcze nigdy w takiej sytuacji.-nie moge Ci przeciez zabronić siedzenia na trybunach.

- okej, więc rozumiem, że traktujesz to jako ostateczność - uśmiechnęła się smutno i leniwie wstała ze schodów. - w takim razie chyba faktycznie pójdę na tą imprezę - powiedziała z wyraźną niechęcią.

wzruszył lekko ramionami-nie mogę Ci mówić co masz robić.To Twoje życie-rzucił i nie wstawał.Miał jeszcze troche czasu do treningu.

- cieszę się, że tak uważasz. nie lubię, kiedy ktoś mi rozkazuje - syknęła i pewnie znowu stanie się wredna, niemiła i zgorzkniała ;p a myślałam, że przejdzie wewnętrzną przemianę xdd

ale to od niej zalezy a nie od niego xp Uniosł wzrok i popatrzył na nią-To Twoje zycie mała i każda decyzja powinna być tylko i wyłącznie Twoja.Nie pozwól aby ktoś inny decydował za Ciebie-przesłał jej swoję przemyślenia xp

- nigdy nikt nie decyduje za mnie - warknęła i z powrotem usiadła na schodach obok niego. - nawet rodzice. nie mogą. nie mają prawa - powiedziała, chociaż nawet jeszcze nie była pełnoletnia. - a moją dzisiejszą decyzją jest to, żeby nie iść na tą imprezę. i mogę nawet siedzieć w dormitorium, jeśli nie chcesz mojego towarzystwa, ale i tak tam nie pójdę.

roześmiał się-przeciez nie powiedziałem że nie chce Twojego towarzystwa.Czy ja tak powiedziałem??-spojrzał na nią uważnie-Nie chcesz iść na imprezę??To nie idz.

- nie powiedziałeś wprost, ale dałeś mi to do zrozumienia - przewróciła oczami. - przyznaj się, że po prostu rozpraszam cię podczas treningu - uśmiechnęła się i dźgnęła go lekko palcem w żebro.

roześmiał się-mnie nikt nie rozprasza-potarł palcem to miejsce między oczami-nawet nie wiedziałem ze mnie śledzisz na trenigach

- nie śledzę cię, tylko wczoraj. nawet nie wiedziałam, że to ty, a że chciałam się dowiedzieć kto to, to zostałam - wzruszyła ramionami, żeby nie pomyślał, że jest jego psychofanką ;/ mój kolega mówi, że ja jestem psychofanką briana molko:(

a teraz jeszcze wiktorka xp -W porządku-przeczesał włosy-A jak bym to nie był ja??Tylko powiedzmy jakiś Krukon albo Puchon??-zaśmiał się i spojrzał na nią-Też byś została??

- próbujesz się dowartościować? - uniosła brwi. - nie, nie zostałabym. i to nie dlatego, że nie przepadam za krukonami i puchonami - powiedziała, zanim zdążyła się ugryźć w język, bo teraz wychodziło na to, że została ze względu na to, że to był wiktor, no i w gruncie rzeczy tak było.

i on też to zrozumiał i się roześmiał-dobra niech będzie że Ci wierze Szarlotko-uśmiechnął się i przeciągnął-Będzie padać-chyba chciał zmienić temat.

- w takim razie nie możesz iść trenować - stwierdziła. - no bo chyba nie zamierzasz latać na miotle w taką pogodę? - skrzywiła się lekko, mnąc swoją szatę, którą trzymała w ręku bo nie miała dzisiaj ochoty w niej chodzić.

Popatrzył na niebo-Sam nie wiem już.Powinenem umieć grać w każdych warunkach.Mecz jutro a ja nie czuje się gotowy.-przepuścił w drzwiach kilka gryfonek które zakłopotały się na jego widok.wiki był bardziej znanym gryfkiem niz harry