Pokój Prefektów

roześmiała się widząc co dopisał-wandal-mrukneła i trąciła go łokciem-więc musisz zlikwidowac wszystkich-uśmiechneła się szeroko i puściła mu oko

- i kto to mówi - zaśmiał się, bo to przecież ona zaczęła. - więc zlikwiduję wszystkich i wtedy nie będziesz miała wyboru - nachylił się nad nią i spojrzał jej w oczy.

uniosła brwi i pocałowała go lekko-wątpie-odsuneła się szybko-nie dasz rady zabić ich wszystkich.pokonają cię-spojrzała na drzwi.

ten pocałunek zachęcił go jeszcze bardziej, więc pokonałby wszystkich jedną avada kedavrą ;/ - dam radę - obiecał jej i tym razem to on ją pocałował, ale trochę dłużej niż ona.

całowała go więc jak tylko najlepiej umiała a potem szybko się odsuneła-co to do cholery miało być?-spytała mrużąc oczy i patrząc na niego z góry na dół

- ty możesz mnie całować, a ja ciebie nie? - zaśmiał się. - poza tym nie mów, że ci się nie podobało - powiedział, bo przecież całowała go całkiem ochoczo.

-ja mogę robić co chce-wzruszyła ramionami i podeszła blizej jego-nikomu o tym ani słowa.słyszysz??-spojrzała na niego groznie.

- bo co mi zrobisz? - roześmiał się. - jak będę chciał, to dowie się o tym cała szkoła i mi nie zabronisz, mała - powiedział z cynicznym uśmiechem. lubił mieć przewagę.

zacisneła dłoń mocniej na różdzce.podeszła bardzo blisko niego tak ze mógł poczuć jej miętowo-truskawkowy oddech.-nie mów do mnie mała.to raz.a dwa.nikt Ci w to nie uwirzy-zrobiła krok do tyłu i znowu się roześmiała.

- będę mówił jak tylko chcesz. poza tym, mam swoje sposoby, żeby mi uwierzyli. jak wrócił czarny pan, to nikt mi nie uwierzył. i co? potem każdy żałował - wybuchnął głośnym śmiechem.

rozesmiała się-a więc ot byłes tym plociuchem z długim jęzorem??-wgapiła się w niego i zarzuciła włosami-ja nie żałowałam-rzuciła beznamiętnym tonem

- nie żałowałaś? więc widocznie czarny pan nie zaatakował twojej rodziny - powiedział, bo ostrzegał ludzi, ale nic sobie z tego nie robili, nie przygotowywali się na atak i voldziu ich zabijał ;/

-nie nie zaatakował ich-stwierdziła nadal beznamiętnym tonem-niema nic na nas-wzruszyła ramionami-zawsze podrywasz dziewczynki na tekst o voldemorcie??

- on nie musi mieć czegoś na kogoś, żeby daną osobę zaatakować - uświadomił ją. nie to, żeby się o nią martwił. - zawsze. a tak naprawdę, to jesteś pierwsza i możesz czuć się wyjątkowa. powiesz mi wreszcie jak masz na imię?

zaklaskała więc w ręce że ją taki zaszczyt kopnął ze była pierwsza.wyciągneła palec i pokazała mu na ściane gdzie napisała "poppy tu była"-Poppy nazywam się Poppy-uświadomiła go-I nie mów ze nic Ci to nie mówi.

- ach tak - powiedział, bo był zbyt rozkojarzony jej obecnością, żeby zwrócić na to uwagę. - mówi. dużo. moja siostra cię nie znosi - zaśmiał się. - ciekawe czemu.

zaśmiała się-siostra??-cholera.skojarzyła więc sobie czyim on jest bratem-tak tak ja tez ją uwielbiam-uśmiechneła się ironicznie.-zazdrości mi że jestem ładna???-zamrugała pare razy

- siostra. charlotte - powiedział, krzywiąc się lekko, bo jego siostrzyczka go ostro wkurzała. - jesteś bardzo skromna - zaironizował znowu. - nie wiem czego ci zazdrości, ale wiem, że za tobą nie przepada.

-i vice versa-nie każdy ją musi kochać mogą ją nawet nienawidzieć-trudno jakoś mało mnie to przejmuje.no ale skoro to Twoja siostra to sorki chłopcze nici z romansu-popatrzyła na swoje botki i ziewneła lekko

roześmiał się i pokręcił głową. - będziesz mnie oceniać na podstawie mojej siostry? daj spokój. i wcale nie zamierzałem z tobą romansować.

-jasne ze chciałes-uśmiechneła się uwodzicielsko-oceniam Cię bo macie takie same geny.złe geny-odwróciła się do niego plecami i gapiła w sciane