Wieża astronomiczna

Stała na wieży i gapiła się to w niebo to w dół.Szukała samej siebie.I swojego wyjścia ewakuacyjnego.

nie wiem, czy miał jakieś korki u profesor trelawney, czy coś, ale po prostu tu był. zauważył poppy i zawahał się, czy do niej podejść czy nie. rozmawiał o niej z szarlotą, która pewnie jeszcze bardziej ją oczerniła w jego oczach ;/ ale zdawał się to trochę olewać. - cześć - powiedział wreszcie, stając obok niej. chciał ją przeprosić za to crucio, ale nigdy nie przepraszał i trochę go to krępowało i przerażało ;c

odwróciła się szybko i wycelowała  w niego różdzkę.czuła że się zbliża widziała to w swoim trzecim oku.-nie zbliżaj się do mnie wredny gnomie-wysyczała do niego z odraża-jeszcze krok i zginiesz

posłusznie stanął w miejscu, ale nie dlatego, że się jej bał, a dlatego, że nie chciał jej niepotrzebnie denerwować. oparł się o barierkę i westchnął. - wiem, że mnie teraz nienawidzisz. nie powinienem tego robić, nie powinienem użyć tego zaklęcia wobec ciebie. przepraszam, popps - powiedział, chociaż naprawdę przeszło mu to z trudem przez gardło. patrzył uważnie na jej reakcję. bał się, że zwykłe przepraszam nie zda tu egzaminu, a to była pierwsza osoba, na której mu zależało. mogła się czuć wyjątkowa ;p

nie czuła się.nie po cruccio.to jest niewybaczalen-sraj się dalej to nic nie daje-była na iego wsciekła ze ledwo się powstrzymywała żeby nie zadowolic się avadą ale nie chciała iść do azkabanu.-nie wybaczę Ci tego nigdy-odwróciła się do niego plecami i zapatrzyła w dół

powinna docenić to, że noah ją przeprosił! jeszcze chyba nigdy tego nie zrobił. no ale pewnie nie mogła o tym wiedzieć. zastanawiał się, w jaki inny sposób mógłby odkupić swoje winy, ale nic nie przychodziło mu do głowy. wychylił się lekko, żeby spojrzeć w dół. - jak chcesz - powiedział, wzruszając ramionami. poczuł się zraniony. biedaczek ;c pocieszyłabym go. xdddddd

hahha ale ja nie jestem Tobą i go nie będe pocieszac.Tego się nie wybacza nawet jak facet jest przystojny.Ona ma teraz problemy z krwią przez niego.Odsuneła się od niego bo nie chciała mieć z nim do czynienie.Usmiechneła się bo już donisła na niego Albusowi i on będzie miał teraz karę.

spoko, on miał kary przez 3/4 swojego bytowania w hogwarcie. - jest jakaś szansa, żebyś jednak mi wybaczyła? - zapytał niepewnie, przestając się wychylać i zaczął się jej przyglądać. - słyszałem, że byłaś dzisiaj w skrzydle szpitalnym - powiedział, bo pewnie ktoś z drużyny ślizgonów miał wypadek podczas treningu i poszedł go odwiedzić w skrzydle szpitalnym. - jeśli to przeze mnie to naprawdę mi przykro - dodał, chociaż był niemal pewien, że i tak w to nie uwierzy.

-Co Cię to obchodzi??-prychneła i się do niego odwróciła-Robisz rachunek sumienia i czekasz na rozgrzeszenie??-położyła ręce na biodrach-Zrozum że nigdy Ci tego nie wybaczę.Tego nikt nigdy nie wybacza.Nie zasługujesz nawet na moje wybaczenie.Jesteś słaby Noah bo rzucasz niewybaczalnymi za nic.Nie jestes facetem nie umiesz się normalnie bronić-troche jej ulzyło jak tak sie wyrzyła

- a jak miałem się bronić, skoro rzuciłaś się na mnie z pięściami, jak obrażony przedszkolak? - prychnął. noah był impulsywny. wiedział, że decyzja o rzuceniu crucio była pochopna, ale nie wiedział, że będzie jej aż tak żałował. - trudno, w takim razie nie musisz mi wybaczać - wzruszył ramionami, jakby kompletnie mu na tym nie zależało. - przynajmniej mam czyste sumienie, że chciałem coś z tym zrobić - mruknął.

-ciesz się -rzuciła bo wiedziała ze wyślą go za karę do azkabanu albo wywalą ze szkoły i bedzie się sprzedawał w azjatyckim burdelu-facet nie bije kobiet.wogóle.a tym bardziej nie torturuje ich za nic.Jestes katem Noah.

dla niego to był i tak ostatni rok w hogwarcie, więc w sumie mu wisiało, czy go wywalą, czy nie. czarny pan go nauczy lepszych zaklęć, niż tutaj. - cieszę się, zawsze chciałem nim być - odparł chłodno i oschle, bo skoro nie chciała mu wybaczyć, to już nie zamierzał próbować być dla niej miły i uprzejmy. a chciał ;/

ale jak mówisz tylko próbował być a nie był na serio więc to się nie liczy.czyli przeraszał tez ją sztucznie a nie naprawdę.nie odpowiedziała.jednak szkoła to nie dobre miejsce na szukanie przyszłego męza.prychneła na niego z odrazą-Nie lubie złych facetów a Ty taki jestes

no próbował, bo wiadomo, że od razu nie przejdzie takiej wielkiej przemiany xd i nie przepraszał jej sztucznie! - trudno - wzruszył ramionami. nie wspomniał o tym, że byłby dla niej gotów się zmienić, bo go to krępowało ;/

wyszło na to ze sztucznie.zdecyduj się wreszcie.-wiesz kiedy jest trudno??kiedy krowa w studnie narobi-spojrzała w niebo i pewnie zaczeło padac.miło bo deszcz przyniosi ukojenie i zmywa ból.

nie rozumiesz mnie! nikt mnie nie rozumie! idę się pociąć.
chciał już powiedzieć, że takie teksty to on mówił w przedszkolu, ale się powstrzymał. - aha - rzucił tylko w wyrazie zobojętnienia i też spojrzał w niebo. - zmarzniesz - powiedział, bo styczniowy deszcz jest zimny. zdjął swoją pelerynę i narzucił jej na plecy.

Popatrzyła dziwnie na niego-Nie musisz o mnie teraz dbać.Zachowuj się jak się zachowywałes-zdjeła szate i mu ją oddała-Ale dzięki-popatrzyła spowrotem w niebo.Lubiła deszcz.Bo po deszczu zawsze wychodzi słońce.

przewrócił oczami. popłacze się, bo go nie doceniała, chlipchlip. - nie dbam o ciebie. nie chcę, żebyś zmarzła i potem miała do mnie pretensje, że jestem chamem i nie użyczyłem ci peleryny. nie chcę jej - powiedział i wcale nie wziął od niej tej peleryny!

to rzuciła ją na ziemie.bo ona tez jej nie chciała.ona chciała zmacac majfloja.-niemartw się nic od Ciebie nie chce więc nie nazwę Cię po raz milionowy chamem mimo ze nim jestes-usmiechenła się ładnie niech się chłopak pocieszy.

- nie zależy mi jak mnie nazywasz, popps. ważniejsze jest chyba to, co o mnie myślisz, czyż nie? - zauważył i przeczesał palcami włosy, ale nie jakoś gejowsko. - zresztą skończmy ten temat. skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, to nie rozmawiajmy.

//ta czcionka jest tak mala ze nawet nie chce mi sie czytac co tu piszecie ;/ ;d

//to lepiej nie czytaj -Mówię co myślę więc na jedno wychodzi-optarła deszcz z twarzy i usiadła na kamiennej podłodze-Idź sobie Noah bo znowu wyjdzie na to ze mnie przesladujesz

- nie mam zamiaru stąd iść tylko dlatego, że ty tu jesteś. lubię to miejsce - wyznał jej i zaszpanował, bo zamienił jakiś filar w krzesełko, na którym zaraz sobie usiadł. naprawdę nie miał zamiaru się stąd ruszać, nie chciał dać jej tej satysfakcji i chciał się na nią do woli napatrzeć ;p

to ona sobie pójdzie stąd ale za kwadrans bo wtedy będą śligoni wracac z treningu więc pozna majfloja.przewróciła oczami jak zrobił sobie krzeseło.co podłoga za twarda na jego tyłek.-więc ja sobie stąd pójde