Błonia

przeteleportowali się i znaleźli tutaj, dopiero na błoniach noah puścił jej łokieć, chyba że zabrała mu wcześniej. - to co, impreza chyba już się zaczęła? - zauważył bystrze, zmierzając dziarskim krokiem w stronę zamku.

ruszyła wolnym krokiem za nim -tak chyba tak-nie wiedziała co z imprezą bo sienna nie dała jej namiarów ale dobrze sie chyba składa że noah to ślizgonek,wykorzysta go aby doporowadził ją do draco.machneła pare razy różdzką i przebrała się szybko i umalowała.

spojrzał na nią i przekalkulował w myślach, że wyglądała naprawdę ładnie, ale jej tego nie powiedział. - to chyba w pokoju życzeń, tak? - zapytał, bo chciał podtrzymać rozmowę.

zrobiła usta w dzióbek i połozyła na nie kolejną warstwe blyszczyka-tak chyba tak.Sienna coś wspominała na trn trmat-wywaliła gdzies w krzaki swoją ochydną szate i została w jakies extra mini.Potrm kaze jakies pierwszorocznej ją znaleśc i wyprać.

pokiwał głową. - w takim razie idziemy. no, chyba że wolisz jakąś prywatną imprezę, w co wątpię, ale malfoy pewnie całkiem nieźle zabawia się z pansy parkinson, jak zawsze.

zmrużyła oczy i tak mu nie uwierzyła bo wiedziała że kłamie-juz niedługo,zaraz będzie bawił się ze mną-zacmokała głośno-jak wyglądam??-spytała bo byl facetem więc chciała wiedzieć jak działa na facetów

- powodzenia - powiedział, bo pansy kokietowała go od pierwszego tomu hp ;/ xddd - całkiem nieźle - przyznał.

to czemu nie był z pansy???przewróciła oczami-dzięki-mrukneła i poprawiła włosy-majfloj nadchodze-powiedziała dumnie i weszła do zamku.pewnie zaczne w pokoju życzeń

//no był chyba, znaczy przynajmniej w książce.

szarlotka siedziała na jakiejś ławeczce. w sumie zamierzała ten wieczór spędzić inaczej, ale wiktor nie miał dla niej czasu, więc siedziała sama i obserwowała rozgwieżdżone niebo.

a wiki wracał z kumplami hogsmade bo byli po zapasy piwa.śpiewali pewnie szaprkę sekretarkę jak ja ale nad nimi nie tanczyła moja mama ;/

ucieszyła się nawet na jego widok, chociaż na widok jego kolegów już nie, bo przecież ślizgoni i gryfoni się nie lubią ;/ - cześć - rzuciła w jego kierunku, uśmiechając się lekko.

zamilknął i odwrócił się w jej stronę.nachylił do kumpli i oni poszli a on podszedł do szarlo-czesc

poczuła się trochę dziwnie, bo właśnie oderwała go od kumpli, a widocznie wolał dzisiaj ich towarzystwo, co pewnie trochę ją zabolało ;p - hm, nie przeszkadzajcie sobie... - powiedziała niepewnie, poprawiając się na ławce i wyciągając nogi przed siebie. - i jeszcze raz gratuluję. byłeś świetny.

prxeczesał dłonią włosy i usmiechnął się-więc jeszcze raz dzięki-zakłopotał się i nie wiedział co dalej mówić.popatrzył na odchodzących kumpli.juz słyszał w głowie te wszystkie jutrzejsze plotki

popatrzyła też na jego kumpli i naprawdę nie chciała go dłużej zatrzymywać, nie chciała, żeby miał jakieś nieprzyjemności w związku z tym, że ona była ślizgonką. z drugiej strony nie chciała też się z nim rozstawać ;p podniosła się z ławki i stanęła przed nim, powstrzymując się z trudem, żeby go nie pocałować. - już po imprezie? - zapytała.

zaśmiał się krótko-dopiero się rozkręca.wysłali nas po zapasy.wszyscy są tak pijani ze nie mozemy ich sobie sami wyczrować bo każdemu wychodzi miód albo co gorsza stary mnich

- aha - powiedziała i uśmiechnęła się niemrawo, bo pomyślała, że pewnie na tej imprezie jest milion gryfonek, które śliniły się na widok wiktorka ;/ - w takim razie, hm... - zaczęła, nie będąc pewna, co chce powiedzieć, więc musnęła tylko jego dolną wargę, zupełnie nieśmiało i niepewnie. - miłej zabawy - dodała, odsuwając się trochę.

zdrętwaił.nie mógł nic z siebie wyduscić.nawet te lecące na niego gryfonki,puchonki i krukonki nie pozwalały sobie na takie zachowanie-no to jeszce raz dzięki-zarumienił się i dotknął delikatnie jej policzka

no jest, ja często mówię, że mi coś zdrętwiało, więc jest, a jak nie ma, to i tak jest, bo my tak mówimy ;p
ale szarlotka była bezpośrednia i śmiała, w przeciwieństwie do mnie, więc na takie zachowanie sobie pozwalała, mimo, że trochę się bała za każdym razem reakcji wiktora. - nie ma za co - powiedziała, już z bardziej szczerym uśmiechem i poczuła jak oblewa ją rumieniec i fala gorąca, kiedy dotknął jej policzka.

//haha jaka teoria polonistyczna xpa on poczuł ze mu się roztapia pod palcami więc zabrał szybko dłoń i udał ze się przeczesuje-moze..jutro-zaczął się z lekka jąkać-będziesz miała.....oooo....ochotę..na jakiś obiad...spacer czy coś-wydusił z siebie

uśmiechnęła się, widząc jego urocze zakłopotanie i skinęła głową. - okej, nie mam nic przeciwko - powiedziała. - więc daj mi jutro znać - dodała. dziwnie się z tym wszystkim czuła, jeszcze nigdy się nie zakochała, ani w sumie nie zauroczyła ;/

uśmiechnął się -no to wyśle Ci sowę albo złapie po śniadaniu.o ile wstanę na śniadanie-on tez nie miał jeszcze dziewczyny.miał ważniejsze rzeczy w życiu niz latanie za babami

- okej - powiedziała i pokiwała głową. - w takim razie nie zatrzymuję cię już, bo pewnie na ciebie czekają... - rzuciła z lekką niechęcią i poklepała go lekko po ramieniu.