Wielka sala

w sumie były lekcje, ale ona sobie zrobiła wagary bo własnie miała lekcje obrony przed czarną magią, a nie dość że zaspała to nie miała ochoty wysłuchiwać tych pierdoł z kacem. sala była praktycznie pusta.

On miał okienko i szedł właśnie zrobić coś złego.rozkręcić śrubki w krześle dambledora czy coś nawet gorszego.zatrzymał się widząc dziewczynę ze swojego domu-Nie powinnaś być na lekcjach??-zmrużył oczy i zacisnął dłoń na jej ramieniu.

haha <3
spojrzała na profesorka i uśmiechnęła się tak ładnie & uwodzicielsko bo zawsze jej się podobał.
- miałam ciężką noc! szukałam zęba bazyliszka do tego eliksiru... poza tym teraz mam mało ważną lekcję, proszę mi wybaczyć! - zaczęła się lekko podlizywać.

zmrużył bardziej wrednie oczy i się jej przyjrzał.potem szybko się wyprostował i zarzucił włosami jak na avie i nie nie dostała olejem z jego kudełków w oczy xp puścił jej ramie i obejrzał się przez ramie-Ciężka noc???-spytal ostro-TO ma się nie powtórzyć.A teraz prosze wracać na lekcje.Nie chce chyba pani aby dom stracił pare punktów??

- oczywiście to się nigdy nie powtórzy! może mogłabym coś zrobić w zamian żeby pan zapomniał o jakimkolwiek odbieraniu punktów? - spytała całkiem poważnie, bo nie lubiła przegrywać z griffindorem, a w tym roku szli łeb w łeb i jeśli stracą chociaż najmniejszy punkt nie będzie fajnie.

Poprawił dłonią włosy i się jej przyjrzał-Jeszcze nie odebrałem punktów ale jeszcze raz Cię tu zobaczę a odejmę.I stracimy Puchar Domów.A wiesz co będzie jak go nie będe widział w moim gabinecie???-gniew snejpika był znany na całą okolicę.Zmrużył oczy-Zmykaj teraz i dokończ swój eliksir.Za godzinę mamy zajęcia.

- właśnie w tym problem... nie mogę go dokończyć... nigdzie nie ma zębów bazyliszka. - powiedziała i nawet z oczu popłynęła jej łza, ale nie szczera tylko udawana, ale ona umiała wyczarowywać łzy... - czy można czym zastąpić ten trudno spotkany składnik? potter przywłaszczył sobie wszystkie... a puchoni ukradli nawet podróbki...

-Nie donoś na kolegów panno Benhart-skrzywił się.On uwielbia donosicieli ale nie przyzna się z tym jakieś uczenicy.Zapamięta to i kiedyś ją wykorzysta hehehe. Nie robią na nim wrażenia łzy więc sry ale jej nie pocieszy ani nic.Nachylił się nad nią ale tylko dlatego ze była z jego domu.-ZNajdziesz go na ulicy pokątnej koło koszy na śmieci-wyszeptał rozglądając się podejrzliwie

dobra no to odwołała zaklęcie, bo w sumie dowiedziała się tego co chciała.
- i tak nie zdobędę go dziś... nie mogę się teleportować na terenie szkoły, a londyn jest kawał drogi stąd. - powiedziała zrezygnowana nie będzie mieć szóstki z eliksirów. - ale dziękuję za podpowiedź... chyba, że... chyba że mogłabym użyć sieci fiu w gabinecie dumbledore...

Pokręcił głową-Ani mi się waż.-wkurzył się bo ona była bezczelna,ale to miłe.Tacy kochani są ślizgoni xp -Miałaś tydzień czasu aby go znaleść-poprawił swoją szatę-Będe miał Cię na oku panno Benhart.-pogroził jej palcem.Nie postarała się.Nie była za cwana aby komuś zabrac kiełka.A juz chciał ją zaprosić na prywatne lekcjie czarnej magii.

ONIE przepuści prywatne lekcje...
- zostaje jeszcze jedno wyście. wkradnę się do pokoju griffindoru i ukradnę go potterowi! - taa najpierw będzie musiała zrobić eliksir wielkosokowy i przybrać postać chermioky.
- proszę dać mi jeszcze jeden dzień. załatwię to i czarny pan będzie ze mnie dumny. - powiedziała już trochę ciszej hehe.

Pokręcił głową.Nie mógł w Wielkiej Sali bratać się z uczennicami.-Nie-rzucił krótko i ostro-Miałaś tydzień i nie wykonałaś swojego zadania-spojrzał na klepsydrę na nadgarstku-Zostało Ci 45 minut.Ten-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać nie był by dumny z prośby o czas-warknął.On juz znał gniew Voldzia.

- ależ panie profesorze!!! chociaż dodatkowe pięć godzin, zrobię wszystko w zamian! - powiedziała błagalnie, była w stanie nawet wyczyścić wszystkie kotły w sali do eliksirów... - prszysięgam wszystko za dodatkową dobę!

Pokręcił głową-Nie.-znowu rzucił ostro.Nie lubił jak mu się ktoś sprzeciwia.A w dodatku jakaś małolata która pewnego dnia jak zasłuży trafi do Drużyny Czarnego Pana-Miałaś czas.Nie wykonałaś zadania-przemówił jak automat-Nic Ci juz nie pomoże.

- w porządku...to ja już pójdę na te lekcje... - powiedziała zrozpaczona na krawędzi załamania i zaczęła zbierać swoje podręczniki i pergaminy i inne pierdoły. - do zobaczenia panie profesorze. - powiedziała skruszona i ruszyła w stronę drzwi.

-Do zobaczenie-rozesmiał się w duchu bo kochał doprowadzać ludzi do łez.Poprawił szatę i rozejrzał się po Wielkiej Sali.Zapomniał po co tu przylazł i wrócił do swojego gabinetu czytać komiks o odlotowych agentkach.Tak to była jego tajemnica.

Wiki siedział przy stole Gryfków.Szamali kolacje i wrzucali Harremu ziemniaki do kompotu,bo był frajerem

/HAAAAAAAAAAAAHAHAHHAHAHAHAH ziemniaki do kompotu ;/

ahahahaha, uwielbiam słowo frajer ostatnio ;/ okej, więc szarlota miała ochotę na sok z dyni, bo tam się zawsze podniecają sokiem z dyni. przyszła więc do wielkiej sali. jej wzrok powędrował od razu do stołu gryfonów, gdzie zobaczyła wiktora, ale była na niego obrażona, więc uniosła wysoko głowę i przeszła obok niego bez słowa, siadając przy stole ślizgonów. nalała sobie soku z dyni i wzięła jakieś dziwnie wyglądające tosty, ale ich nie jadła, tylko dźgała widelcem. fajnie, że tosty się je widelcem...

Przyszła i dżaks. Ona zje tylko maslo, bo jest na maślanej diecie. Swoją szkolną spódnicę podwinęła tak wysoko, że lohohoh. Przeszła przez salę nie patrząc na nikogo. Usiadła obok Szarloty, bo się znały skoro z tego samego domu są.

A on jej nie widział bo siedział do niej plecami.Wkurzył się bo mu Dean zabrał ostatniego ziemniaka i wrzucił do kompotu Harremu. Dostał za to widelcem w łapę i się skończył dobry Wiktorek.On też miał rogi ale je chował umiejętnie. Zaśmiał się tak że po całej sali się rozniosło.

ahahahahah, jaki podpis. okej, słysząc jego śmiech, wkurzyła się jeszcze bardziej, aż stłukła widelcem talerz ;/ i przeklęła cicho pod nosem. - cześć - rzuciła do jacks, próbując opanować swoje nerwy i mimowolnie odwróciła się w stronę wiktora, ale i tak nie zamierzała się do niego odezwać pierwsza, ha.

-czesc. -dżaks odpowiedziała i spojrzała obleśnym wzrokiem na gryfonów. Prawie się zrzygała widząc tego luzera człowieka z blizną potera. -Co za frajerzy. -Powiedziała nakładając sobie ździebko masła na talerz. Napiła się mega drobnego łyka wody.

Zaśmiał się jak Harry uciekł z płaczem.W nagrodę Wikuś nałożył sobie podwójną porcje ciasta dyniowego.Nawet się pouśmiechał do Chermionki aby sobie poprawić samopoczucie.