Sklep z ubraniami Gladraga

Ubrania magiczne Gladraga to sklep w którym kupuje się różne ubrania czarodziejskie, szaty wyjściowe, szkolne, a nawet skarpetki!

Wiec Wiki stał po środku sklepu i zastanawiał się czy na serio potrzebny mu garniak skoro i tak nie ma z kim iśc na bal.

szarlotka wprawdzie też nie wybierała się na bal, pewnie nawet z tego samego powodu, ale styrała swoją szatę i musiała kupić nową. weszła więc do środka i zaczęła przeglądać ze znudzeniem jakieś przeglądać i ogólnie wyglądała na zmęczoną. ;/

A on gapił się w lustro stojąc w samych bokserkach i tylko nędznej marynarce po środku sklepu.Słuchał paplaniny sklepowej w czym mu będzie ładnie a w czym nie.Jego to nie interesuje nawet.Ma koszule i dzinsy i styka.

pani sklepowa zaczęła ją swoją gadaniną irytować, więc rozejrzała się po sklepie, zapewne z zamiarem uciszenia jej, albo nie wiem. w każdym razie, tym samym zobaczyła wiktora. prychnęła tylko, bo nadal była na niego obrażona i wróciła do oglądania szat, nie mając zamiaru odezwać się pierwsza. ;o

ale wczoraj pierwsza powiedziała mu cześc a po drugie on stał tylko w majcioszkach w odlotowe agentki xp.Ziewnął nie raz i nie dwa i zeskoczył ze stołka-To może ja jeszcze to przemyśle-rzucił do ekspedientki i poszedł się przebrać.Wpadł pewnie na Szarlot.Przeprosił grzecznie i poszedł do przebieralni.

ale to było wczoraj, a on ją olał, bo przed kumplami się nie przyznawał do tego, że ją znał. no to zróbmy drakę, jak na nią wpadł, to straciła równowagę i przewróciła stojak z szatami ahahaha ;/ doprowadziła go do pionu, za pomocą jakiegoś zaklęcia. - uważaj jak chodzisz - syknęła za nim chłodnym tonem i zarzuciła na siebie jakąś szatę, podchodząc do lustra.

On tylko rzucił przez ramie jakieś -sorry-nie widział ze przewróciła stojak.Wiki miał kiepski dzień Parvati nie chce z nim iść na bal więc chłopak się dołuje.Przebrał się szybko w swoje normalne ciuchy i wyszedł z przebieralni-Jeszcze raz dziękuje za pomoc.Jak tylko się zdecyduje od razu się do pani zgłosze-posłał jej zniewalający uśmiech

zaczęła się zastanawiać nad tym, czy wiktor miał szósty zmysł i odkrył, że była na niego zła. przecież nie było tu jego kolegów, a zachowywał się, jakby jej nie znał. prychnęła tylko i rzuciła szatą, co pani ekspedientka skwitowała porządnym ochrzanieniem jej.

Zerknął na Szarlotkę jak wychodził i lekko się uśmiechnął ale raczej tak bardziej do siebie.Spojrzał na zegarek.Miał jeszcze czas do kolacji.I jak na złośc zawołała go znowu sprzedawczyni ze mają nowe krawaty.

miała ochotę ochrzanić teraz ona ową sprzedawczynię za to, że zatrzymywała tu wiktora. ;p w takim razie to ona postanowiła wyjść. rzuciła pod nosem coś o beznadziejnej obsłudze ;/ i skierowała się ku wyjściu, zerkając kątem oka na wiktora.

Machnął jej więc na pożegananie i odwrócił do sklepowej czekał go 15 minutowy wykład na temat wyższości much nad krawatami i odwrotnie.

otworzyła drzwi i zmroził ją chłód, bo było zimno albo grasowali dementorzy. zatrzasnęła drzwi z powrotem i podeszła do wiktora. - możemy porozmawiać? - zapytała, bo koniecznie chciała wiedzieć, czemu zachowywał się tak dziwnie w stosunku do niej.

Uśmiechnał się z wdzięcznością do Szarlot ze go uratowała od tej nudy.Przeprosił sprzedawczynię i zaciągnął ciasteczko gdzieś w kąt.Aby nikt ich nie namierzył hehehe-Co jest??

- obraziłeś się na mnie? - zapytała prosto z mostu, opierając się o ścianę i zakładając rękę na rękę, a potem wbijając wzrok w wiktora. ale nie taki rozmarzony i zakochany jak ostatnio ;/ tylko chłodny i smutny i rozwścieczony, ach. ;p

ach ach jak by on znał się na kobiecych spojrzeniach to moze by zobaczył te jej i takie i taki.-Nie-zdziwił się ze pyta o taką błahostkę no ale dziołchy tak mają przecież.Dla nich kazda duperela jest ważna

- a tak się zachowujesz. poza tym, skoro przed swoimi kolegami masz zamiar udawać, że mnie nie znasz, to może jednak lepiej będzie, jak faktycznie przestaniemy się przyjaźnić - powiedziała, starając się nie rozpłakać i zachować zimną krew, bo to przecież szarlotka i nie chciała pokazać, że jest miękka. ;/

tina jest miękka nie zgapiaj z niej xp
Przeczesał nerwowo włosy-Że co??Masz chyba omamy Szarlot-spojrzał na nią szczerze ale nie wiem co to znaczy spojrzeć szczerze tak tylko pisze-Przecież nie udaje.-wzruszył ramionami.Ej gadał z nią wtedy na błoniach.Zostawił kolegów i z nią gadał.

haha, nawet nie przyszła mi na myśl xd
ale w wielkiej sali już nie był takim kozakiem ;/ - jasne. omamy - powiedziała, zaciskając pięści, ale nie chciała go pobić, tylko dodać sobie jakoś otuchy. - rozumiem, przyjaciele z gryffindoru są dla ciebie ważniejsi. to chyba nic dziwnego - starała się to zrozumieć. bez słowa znowu ruszyła w kierunku drzwi, mając nadzieję, że się chociaż minimalnie ociepliło. ;/

Stał z nią.No jasne ze bracia z domu są ważniejsi.Co ona sobie myślała.Ona była po stronie zła.Więc była przeciwko Wikemu. Patrzył jak wychodziła.Miał nadzieje ze sklepowa go nie dopadnie teraz znowu

ale ona chciała właśnie przejść na stronę dobra, chociaż muszę to jeszcze rozważyć. i wróciła do hogwartu, bo mi wszyscy wenę zabrali, wkurzaniem mnie. :c